poniedziałek, 9 czerwca 2014

Wielka wyprawa małego Wojtka.

Dziękuję za odwiedziny i miłe komentarze. Cieszę się, że jesteście :-)


Dziś przedstawię Wam WOJTKA.


Wojtek to 45cm młodzieniec z dwoma malowanymi ząbkami. Trafił do mnie z rozbitą głową, którą udało mi się skleić. Poza tym jest w bardzo dobrym stanie. Nie posiada sygnatury, ale w internecie znalazłam podobne lalki sygnowane P.P.M.K. Brak sygnatury sprawia, że ciężko jest mi jednoznacznie stwierdzić czy Wojtek to wytwór kaliskiej fabryki z lat 40tych, czy też reaktywowany produkt PRL-u. (Gdzieś w internecie wyczytałam, że celuloidowe lalki przechodziły reaktywację w PRL-u, ale teraz nigdzie nie mogę doszukać się tej informacji. Może któraś z Was wie o tym coś więcej?)

Wojtek jest bardzo ładną lalką, która zasila moje skromne szeregi "męskich lalków".







 Wojtek i Lusia bardzo się lubią. Ciągle coś razem psocą. Dziś skorzystali
 z chwili mojej nieuwagi i bez pytania wyruszyli nad staw...



 Ciekawe po co się tu wybrały te małe łobuziaki?




 Czy domyślacie się co Wojtek mógł schwytać w słoiczek?



To kijanka!!!!



Kijanka cała i zdrowa wróciła natychmiast do stawu,
a lalki do domu.



Lalki wystąpiły w kreacjach "made in ja".
Wojtek ubrany jest w koszulkę uszytą na wzór prawdziwej męskiej koszuli 
i długie spodnie na szelki.

Życzę miłego wieczoru :-)


4 komentarze:

  1. Bardzo fajny ten Twój Wojtek. Pasuje do Lusi! Mojej kaliskiej krakowiance też by się spodobał :) Piękne stroje uszyłaś lalom. A trzecie zdjęcie przypomina mi stare obrazki z Aniołem Stróżem, który chroni dzieci, by nie wpadły do wody (tu przykład: brewiarz.pl/czytelnia/swieci/img/10/0210-aniol_2.jpg)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczne lalki ,uwielbiam takie staruszki.Fajnie ,że sama szyjesz ubrania . Mam podobnego Wojtusia lecz jest nie kompletny.ciągle szukam części.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niekompletne lalki to najgorsze co może się nam przytrafić, bo szanse na części są jak wygrana w totka. Sama mam kilka takich lalineki o ile nie brakuje im głowy :-) to dostają nowe wdzianko i pędzą spokojny lalkowy żywot kaleki. Jeśli udaje się zdobyć rączkę lub nóżkę, to wtedy jest małe święto.
    A celuloidki mają to do siebie, że nic nie dopina się na tych pękatych brzuszkach i mus jest szyć.

    OdpowiedzUsuń
  4. bo to właśnie dzieciaki rozrabiaki są - a to kijankę złapią, a to katar, gdy zapomną o sweterku - potem nie tylko pękate brzuszki bolą...

    OdpowiedzUsuń